Słońce zaglądało do okien po lewej stronie klasy. Był to znak dla dzieciaków, że zbliża się godzina 13, a więc za 10 minut będzie dzwonek. Była to ostatnia lekcja. Jedna z dziewczynek wierciła się od jakiegoś czasu na krześle. Wreszcie podniosła rękę do góry.
- Tak, Milenko - ozwał się głos nauczycielki - chcesz o coś zapytać?
- Pszę pani, mogę wyjść siusiu? - zapytało kilkuletnie dziecko
- Milenko, zaraz jest dzwonek. Nie wytrzymasz?
- Wy...trzymam - jęknęła Milenka.
Po tej odpowiedzi znów zaczęła kręcić się w swej ławce, a zaciekawione koleżanki z tej samej ławki oraz z sąsiednich bacznie się jej przyglądały. Milena walczyła jak lwica i doczekała wreszcie końca lekcji. Gdy zabrzmiał dzwonek zerwała się na równe nogi i... było już za późno aby zapanować nad potokami zalewającymi jej majteczki. Wybiegając z klasy słyszała śmiech koleżanek i okrzyki: "Zlała się!" "Patrzcie, Milena się posikała" itp.
***
Grupa nastolatków (14 - 15 lat) siedziała w parku pod drzewami. Zajmowali się różnymi, najczęściej niezbyt legalnymi sprawami. Kilku chłopaków popalało jednego papierosa. Nie wiadomo, czy był "zdobyczny" - wycyganiony od starszego brata czy kolegi, czy też mieli paczkę "fajek" a palili w kilku bo chcieli zaoszczędzić... Inny chłopak obściskiwał się z koleżanką inne dziewczyny patrząc na "migdalącą się" parkę głośno to komentowały. Wśród komentujących była też ładna ciemnowłosa dziewczyna ubrana w obcisłe jeansy, która właściwie wodziła rej w tej grupie. Co jakiś czas podnosiła do ust puszkę z piwem (bezalkoholowym

). Nagle skądś pojawił się ogromny pies. Ciemnowłosa poderwała się i zaczęła uciekać w stronę krzaków rosnących nieopodal. Pies naturalnie pognał za nią. Dziewczyna schroniła się za krzewami, ale ścigające ją zwierzę również tam wskoczyło. Nastolatka stanęła jak wryta. Nie mogła wydobyć z siebie żadnego głosu. Pies warczał na nią i szczerzył kły.
- Brutus, do nogi! - rozległ się stanowczy głos właściciela owczarka.
Pies niechętnie zawrócił i pobiegł w kierunku, skąd głos dobiegał. Przerażona dziewczyna wyszła ze swej kryjówki i wróciła do towarzyszy.
- Milena, co ci kapie z nogawki? - zaptał któryś z chłopaków
- Nie wiem o czym mówisz - burknęła Milena
- Nie wiesz? - zapytał ten sam kolega - to pomacaj się w kroku!
- Hahahahaha!!! - roześmiała się cała grupa - Milena się zsikała!
- Zeszczałaś się ze strachu? - zapytała koleżanka, z której jeszcze niedawno pokpiwała Milena wraz z innymi.
Milena nie odrzekła nic, tylko odwróciła się i ruszyła w kierunku domu. Koleżanki widziały, że idąc potrząsałą ramionami, pewnie płakała...
***
- Milena! Wstawaj! - coś szarpnęło za ramię śpiącą dziewczynę
- Jeszcze 5 minut, proszę - jęknęła zaspanym głosem dziewczyna
- Wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły - kobiecy głos stał się natarczywy.
- Mamo, jeszcze chwilkę - Milena nadal nie otworzyła nawet jednego oka.
Stojąca przy łóżku matka energiczie zerwała z niej kołdrę.
- Wstawaj śpiochu, już w pół do 8... - zaczęła mama,
- Mamo... - Milena chciała jeszcze protestować, ale spostrzegła, że matka wpatruje się w jeden punkt gdzieś w połowie jej łóżka.
- Milena!!! - krzyknęła kobieta - Zmoczyłaś łóżko!!! Dziewczyno, ile ty masz lat, kiedy wreszcie to się skończy?!
Milena zorentowała się, że matka się nie myli. Dopiero teraz poczuła, że ma mokro między nogami i leży na mokrym...
- Miałam straszny sen, śniły mi się moje mokre wypadki z dzieciństwa i z czasów gimnazjum, pamiętasz?
- Owszem, szczególnie ten, kiedy wróciłaś z parku wstawiona i kompletnie zasikana. Jeszcze wmawiałaś mi, że pies cię zaatakował, a ty po prostu ubzdryngoliłaś się jak stary menel... Ale teraz szybko idź doprowadzić się do porządku. Pamiętaj, że idziesz pierwszy raz do nowej szkoły, więc nie możesz się spóźnić.
Milena posłusznie wykonała polecenie swej matki.
***
Uczniowie III c siedzieli już w ławkach, gdy do klasy wszedł wychowawca - pan Skoczylas - prowadząc jakąś obcą dziewczynę.
- Nie wstawajcie - rzekł nauczyciel machając ręką i wskazując na towarzyszącą mu uczennicę rzekł - Macie nową koleżankę. Przyszła do naszej klasy bo na początku wakacji jej rodzice przeprowadzili się do naszego miasta. Przedstaw się klasie - ostatnie słowa skierował do "nowej".
- Nazywam się Milena Dębowa - rzekła śmiało.
- Z takiej to będą chłopy jak dęby - ozwał się głos z końca klasy, a reszta uczniów odpowiedziała śmiechem
- Zwierzewicz, masz coś do powiedzenia? - ozwał sie pan Skoczylas - A może powiesz coś ciekawego na temat reakcji charakterystycznych grupy karbonylowej?
- Przepraszam, panie psorze - odpowiedział Zwierzewicz - I ciebie też przepraszam, Milena - dodał.
- No - odparł nauczyciel chemii - ale odpytanie i tak cię nie minie, miałeś to już dawno zapisane. Za całokształt - uśmiechnął się jeszcze wychowawca klasy. - Tymczasem, Dębowa, usiądź tam, obok Kowalczyk - wskazał Milenie wolne miejsce w ławce.
Milena usiadła obok dziewczyny, o której wiedziała już, że ma na nazwisko Kowalczyk
- Jestem Aśka - rzekła do Mileny jej nowa koleżanka z ławki podając jej rękę.
Lekcja chemii przebiegała normalnym trybem. Pan Skoczylas, tak jak zapowiedział, po sprawdzeniu listy obecności i zapisaniu w dzienniku nowej uczennicy, wezwał do odpowiedzo Szymona Zwierzewicza. Ten podchodząc pod tablicę spojrzał na siedzącą od strony przejścia między ławkami Milenę i mrugnął do niej okiem. Milena spuściła oczy, a Aśka trąciła ją w bok i zapytała:
- Podoba ci się Zwierzak?
- Czy ja wiem? - westchnęła Milena - Właściwie to go nawet dobrze nie obajrzałam, a co?
- Eeee, nic. Po prostu to cham i palant, ale do ciebie mruga, no i przeprosił cie za swój wyskok, a tego zazwyczaj nie robi.
- Kowalczyk, Dębowa! - rozległ się głos pana Skoczylasa - Jesteście następne do golenia. A ty Zwierzewicz siadaj, pała. Jak zwykle zresztą...
Asia nie była orłem z chemii, a tego dnia szczególnie miała braki w wiedzy z przedmiotu wykładanego przez wychowawcę. Toteż słysząc grożbę nauczyciela zbladła nagle.
- Dobrze się czujesz? - zapytała ją Milena, ale nie usłyszała już odpowiedzi, bo w tej chwili pan Skoczylas wywołał ją do tablicy.
- Wymień węglowodory nasycone od C5 do C12
- Pentan, heksan, heptan... - recytowała Milena
- Główny surowiec do produkcji kauczuku syntetycznego - kolejne pytanie
- 1,3-butadien - pewnie odpowiedziała "nowa".
- Dobrze, ostatnie pytanie. Wymień homologi benzenu
I z tym pytaniem Milena poradziła sobie spiewająco.
- Dziękuję, ocena dobra, no bo zdajesz sobie chyba sprawę, że pytania nie zasługiwały na 5. Kowalczyk, do tablicy.
Asia wstała i poszła w kierunku tablicy z miną skazanego na szafot.
- Może weźmiesz przykład ze swojej nowej koleżanki, zamiast od pierwszego dnia sprowadzać ją na złą drogę - zaczął pan Skoczylas - a teraz powiedz, co wiesz na temat ketonów.
- Ketony, ketony... chyba niewiele, panie psorze - bąknęła Asia, nagle usłyszała szept Mileny:
- Zmywacz do paznokci...
- Dębowa, zaraz zmienię ci stopień z odpowiedzi - rzucił w jej kierunku chemik - no, Kowalczyk, co ty na to?
- Zmywacz do paznokci - powtórzyła Asia - jest robiony z ketonów - zakończyła triumfalnie.
- Kowalczyk, Kowalczyk... Chemik to z ciebie nie będzie. Siadaj, dwója za dobre chęci. - pan Skoczylas machnął zrezygnowany ręką - Zapiszcie temat lekcji.
Po lekcji chemii, kiedy wszyscy szykowali się do opuszczenia klasy w celu "odbycia przerwy", Asia zwróciła się do Mileny:
- Dzięki, że mi pomagałaś. Nienawidzę chemii i Skoczylasa. Mówię ci, kiedy mamy mieć chemię, to w nocy nie śpię, a przy tablicy trochę... - i tu Asia zatrzymała się, bo przecież nie mogła od tak powiedzieć "nowej", że gdy została wywołana do tablicy, popuściła ze strachu małą stróżkę w swe ulubione majteczki.
- Trochę... co? - zapytała Milenka
- Trochę... zaschło mi w gardle - po dłuższym namyśle odrzekła Joanna - idziemy?
- Tak, muszę pójść do kibelka
- Ja też - rzekła Asia, poczym obie wyszły z klasy.
Milena nawet nie domyślała się co stało się jej nowej znajomej. Miała myśli zaprzątnięte czym innym. Oto dziś po 5 lekcjach musi wrócić do domu, a tam czeka na nią mokre łóżko, bo przeciez mama przed wyjściem z domu go nie sprzątnęła, a choćby i nie wychodziła, przeciez nie będzie zmieniać pościeli przeszło 18 letniej dziewczynie, której co jakiś czas przytrafiał się mokry epizod, to w dzień, to - tak jak dzisiaj - w nocy...
Asia tymczasem weszła do kabiny i ku swemu zadowoleniu stwierdziła, że wyciek nie był duży i że wystarczy lekko osuszyć papierem toaletowym, aby nic się nie wydało. Zapomniała jednak o tym, że na ostatniej lekcji mają wf...
***
Kiedy dziewczęta przebierały się w szatni w kostiumy gimnastyczne, Asia starała się ustawiać tak, aby nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Kiedy bowiem dotarło do niej, że musi zdjąć spodnie, od razu pomyślała, że plama na jej majtkach musi być bardzo widoczna i że wszystkie dziewczyny zorientują się, że się posikała. A już raz przeżywała taką sytuację. Jeszcze w pierwszej klasie... Jednakże im bardziej Asia starała się nie zwracać na siebie niczyjej uwagi, tym bardziej przyglądała się jej Milena, która sama stosowała nieraz podobne uniki...
"Asi przytrafił się 'wypadek'? Eeee chyba to niemożliwe..." - myślała - "gdyby jednak okazało się, że ja nie jestem jedyną osobą, która miała dziś mokre majtki..."
Milena nie wiedziała, jak dowiedzieć się prawdy. Nie mogła spytać Aśki ot tak: "Asiu, posikałaś się?" - przecież by ją wyśmiała albo obraziłaby się na nią, a szkoda bo to fajna kolezanka może być - takie myśli zaprzątały głowę "nowej". Asia tymczasem zauważyła, że Milenka jej się przygląda.
"Zauważyła" - pomyślała - "Ale nie, nie powie nikomu..." - dodawała sobie animuszu - "Na szczęście 'głupich cip' nie ma dziś w szkole, pewnie znowu poszły na wagary do galerii" - myślała dalej Joanna - "A gdyby tak pogadać z Miłką, może ona by zrozumiała..."
Tak może zacząć się nowy cykl pt. "Nowe przygody sióstr". Jak wspominałem - wszystko w waszych rękach.